Wspominałam już o tzw. „recyklingu lodówkowym”? Zasada jest prosta: zaglądam do lodówki, wyciągam to, co znajdę i zabieram się do roboty 🙂
Dziś padło na karkówkę, która, niewykorzystana przy okazji jakiegoś grilla, leżała w zamrażarce od miesiąca. Coś należało z niej zrobić, a mnie nie trzeba długo namawiać.
SKŁADNIKI:
- karkówka (kawałek ok.1,2 kg)
- oliwa z oliwek (ok. 1/4 szkl.)
- 2-3 cytryny
- pieprz czarny w ziarnach
- musztardy: rosyjska i francuska
Karkówkę dokładnie myjemy i wkładamy do głębokiej miski. W osobnym naczyniu mieszamy musztardy, oliwę i pieprz. Tak przygotowaną marynatą smarujemy dokładnie mięso. Cytrynę kroimy na plasterki i obkładamy nią karkówkę, związujemy dokładnie sznureczkiem, żeby nie odpadała. Odstawiamy do lodówki na 12-24h (generalnie im dłużej, tym lepiej). Po tym czasie owijamy karkówkę w „sreberko”, nagrzewamy piekarnik do 200 stopni i pieczemy około 2h. Po tym czasie powinna być krucha i „taka jak trzeba”, ale oczywiście polecam sprawdzać co jakiś czas.
Voila!
a co pasuje do karkówki? Frytki z… selera 🙂
SKŁADNIKI
- seler (2-3 szt)
- oliwa z oliwek (3-4 łyżki)
- ulubione zioła (u mnie prowansalskie)
Selera obieramy, kroimy w paseczki (jak frytki). Blaszkę natłuszczamy oliwą, układamy na niej selera i obficie posypujemy ziołami. Wkładamy do piekarnika (u mnie razem z karkówką, więc w 200 stopniach) i pieczemy około 15 minut.
Poezja!